Korporacja rwie włosy z głowy, czyli Top 5 najbardziej irytujących kart u runnera
Dzisiaj mamy piękną pogodę za oknem, zapowiada się wręcz cudowny weekend świąteczny. Będzie można odpocząć od pracy, turniejów i zająć się typowym, polskim świętowaniem: siedzieć, rozmawiać i jeść. No może co poniektórzy są bardziej ambitni i dodadzą do tego spacer, przeczytanie książki czy odwiedziny u krewnych.
Takie wręcz utopijne dni tym bardziej sprzyjają, aby leczyć skołatane nerwy…
Każdy z nas miewa bardziej stresujące dni, normalna sprawa. Każdy musi nauczyć się na swój sposób z nimi radzić. Gorzej jak część naszego hobby potrafi być niezwykle, ale to niezwykle irytująca.
Tak dobrze myślicie: są momenty w Netrunnerze, kiedy najchętniej bym wstał, wziął wtyczkę USB, oblał ją sosem Tabasco i wsadził współgraczowi w…
Oko… (jeszcze trafią się młodociani czytelnicy i potem będę odbierał maile od rodzicielek za szerzenie zgorszenia).
Nie wiem jak u was, ale mnie osobiście nie irytuje losowość, a przynajmniej nie w takim stopniu jak niektóre karty. Czasami mam wręcz wrażenie, że ktoś w FFG kto je projektował teraz siedzi i wrednie zaciera rączki, chichocząc pod nosem.
Artykuł ten został podzielony na dwie części, aby osobno przedstawić karty runnerów i korporacji.
Tak więc panie i panowie, chłopcy i dziewczęta: oto 5 najbardziej psujących krew kart u runnerów.
Miejsce 5 – Inside Job
„Tak, mam doskonały plan hi, hi, hi. Teraz runner jest zmuszony robić skok na ten serwer, a nie spodziewa się, iż na początku leży pułapka, która sprawi że zostanie wypłaszczony hi, hi, hi. Oczywiście bierze kredyty, aby się przygotować hi, hi, hi. Jeszcze momencik. I tak nie masz odpowiedniego łamacza. No już idź tam, nie przedłużajmy”. W tym momencie runner zagrywa Inside Job…
#!%@(#%^(@#$3!@#&&*))$_@! TY, TYYYY!!! ARGHHHHHH!!!
Dlaczego zawsze, ale to zawsze ta karta musi mi popsuć cały doskonały plan, który był realizowany od kilku tur. Tym bardziej, jak nie gram przeciwko Criminalowi i to jedyna kopia tej karty w całym decku, gdyż tak jakby co sobie ją pożyczył… To może teraz jakby co cię zamorduję? Rany boskie, dobrze że nie widzę swojej twarzy w momencie zagrywania tego wydarzenia, bo pewnie bym się sam przestraszył. Chyba nawet i grający runnerem widzą, że coś jest nie tak bo widać iż są mocno zbici z tropu… „Inside Job? Może… Przepraszam…”. NIE! WYJDŹ!
Miejsce 4 – Parasite
Cudowna linia obrony, serwery są bezpieczne, a projekty mogą spać spokojnie. Ponownie jako korporacja spełniam swoje zadanie i czuję się dumny z tego powodu. W podziękowaniach szampan będzie lał się strumieniami, a wszystkie drzwi stały otworem. Oczywiście wszystko to musi popsuć runner z tą wredną zabawką Anarchów…
„Ale zaraz… ja lubię ten LÓD, zostaw go… Jest taki ładny, no i masz!”.
Teraz niczym złowrogi zegarek, tyka i odlicza ilość tur od skasowania danego LOD-u. Nie chcemy tego robić, wydaliśmy sporo na to pieniędzy, więc nie pozwolimy! Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że jest to całkowicie zbyteczne, gdyż w dowolnym momencie może pojawić się jeszcze Data Sucker i przyspieszyć ten proces. Niemniej, niczym dzielny bóbr regularnie czyścimy znaczniki wirusa i tracimy na tym jeszcze więcej…
Pal licho jeszcze jak runnerowi po prostu zależy, aby pozbyć się danego LOD-u. Często jednak, oni po prostu chcą się z nami bawić w kotka i myszkę i liczbą właśnie na oddanie całej tury.
Niech płoną Ci ludzie bez serca i zmysłu architektonicznego! Przecież te LOD-y były ustawione symetrycznie! Nie widzisz tego! Nieeeeeee!
Miejsce 3 – Blackguard
„Haha! Mam kredytów jak LOD-u! Czyli obie rzeczy na wysokim poziomie, co teraz zrobisz chłoptasiu? Co? Blackguard? Nie boję się tej nowej konsoli. Snitch? Kto tym gra? Chcesz runnować? Proszę bardzo, tak więc re… zaraz jak to możesz się odłączyć? I jestem 8 kredytów w plecy?! Kolejny skok i to samo? DAWAJ TĘ KARTĘ!”.
Po krótkim studiowaniu tekstu, zwykle drzemy oba kartoniki na drobne kawałki i wpychamy je głęboko runnerowi do gardła.
To, że działa to na każde odsłonięcie bez ograniczeń co do tury, może sprawić iż wypłuczemy się momentalnie nawet z dużych ilości kredytów, a co najgorsze nic tym nie osiągnęliśmy. Teraz cały element zaskoczenia szlag trafił, przeciwnik może się doskonale przygotować, a my wręcz paranoicznie boimy się zainstalować jakikolwiek nowy LÓD, gdyż i tak zaraz to będzie skutkować jego przymusowym rezowaniem i stratą kredytów „Nie już dość, proszę… NIE!
Niektórzy to aż się proszą o fangę w nos, przy konstruowaniu takich talii…
Miejsce 2 – Account Siphon
Czy ktokolwiek z nas lubi, jak zabiera się mu jego własność? Faktycznie, las rąk na Sali… Nie ma się więc co dziwić, że najbardziej łopatologiczne złodziejstwo w Netrunnerze potrafi być wręcz koszmarem dla korporacji, zwłaszcza jak nie ma zbyt wielkich pokładów finansowych.
„O super syfon… no nic, trzeba jakoś odbić się od dna, dobrze że mam Hedge Funda w ręku – klik, klik, kilk. Jeszcze jeden kredyt i jakoś to będzie. No bez jaj! Znowu?! Eh… klik, klik, klik. No dobra w następnej jakoś staniemy na nogi. Teraz Same Old Thing?! Czy Ty panie chcesz, abym wstał do Ciebie?! Klik… klik… klik.”
Coś takiego może się ciągnąć naprawdę długo, a używanie clicków aby otrzymać 1 kredyt jest wręcz upokarzające.
Nie rozumiem jeszcze, czemu sprawia to taką chorą satysfakcję runnerowi. Zawsze pojawia się taki wredny uśmiech, od którego aż zęby bolą. Czyżby jakieś niespełnione potrzeby, które właśnie pomagamy zaspokajać? Brrrrr…
Miejsce 1 – Keyhole
Jak poprzednie karty były irytujące, to ta przebija nawet stado komarów w upalną noc…
Kiedy widzę, że runner instaluje ten program, a moja obrona na R&D jest bardziej dziurawa, aniżeli budżet w Polsce, to autentycznie przez parę chwil nienawidzę Netrunnera i momentalnie nabieram ochoty sprzedać wszystko w diabły i zająć się uprawą pieczarek…
Problemem tej karty nie jest jej efekt. Karty tracimy i traciliśmy na przeróżne sposoby – nic na to się poradzić nie da.
Niemniej ta głupia otoczka, która zmusza nas do przetasowania całej talii… Doliczając do tego czas na przekazanie kart i namysł runnera (a wierzcie mi, że niektórzy potrafią zastanawiać się naprawdę długo nad czymś tak banalnym), zaczynają wychodzić dość spore ilości. Teraz jeszcze pomnóżcie to przez 3-4, bo i czasami tak często potrafimy być poddawaniu temu „rytuałowi” w ciągu tury, a nic tylko doglądać wylatującej z naszych uszu pary.
Tasujemy, tasujemy, tasujemy, o i może jeszcze raz potasujemy, a na koniec przegramy grę…
Polecam w tym czasie liczyć własne oddechy i myśleć o przyjemnych rzeczach: łąkach, strumykach, płaczących dzieciach w sklepach, kwiatkach, porannych korkach, dobrej muzyce, przerwach w dostawie wody i bandy kretynów, która wydzwania całymi dniami, aby naciągnąć nas na kartę kredytową, której nie potrzebujemy, bądź jeszcze bardziej zbędne ubezpieczenie…
Chyba tylko dlatego sam nie używam tej karty, gdyż potrafię wykazać się na tyle silnymi pokładami empatii, iż chcę oszczędzić tych męczarni runnerowi.
No i runnera mamy za sobą, niemniej korporacja pod tym względem nie pozostaje dłużna. Również i w jej rękawach znajdziemy masę kartoników z dodatkowym aspektem psychologicznym.
Poznamy je jednak dopiero po Świętach. Tak więc chciałbym życzyć wam wszystkim jak największej ilości udanych skoków, zdobytych projektów i niekończących się kredytów. Do usłyszenia.